środa, 5 czerwca 2013

Rozdział X.

Ode mnie: Krótki rozdział powrotny. Zapraszam do czytania. : *

Hermiona siedziała pod starym dębem czytając "Zmierzch" ( przepraszam... =3 ). Była to pierwsza część cyklu miłosnego, który bardzo ją pociągał. Miłość ? To dla niej w prawdzie coś obcego, ponieważ nikt jej tak na prawdę, wprost nie kochał. Oczywiście podobała się Draconowi nie wiedząc o tym nawet. Czytała dość szybko, ale w skupieniu. Gdy nagle ktoś ją dotkną książka wypadła jej z rąk i upadła na ziemi.
-Przepraszam. - powiedział znajomy głos.
Spojrzała w górę. Był to nie kto inny jak Malfoy.
-Spoko. - odpowiedziała, podniosła książkę i znów zaczęła czytać tak jakby chłopaka w ogólnie nie było.
Usiadł koło niej. Wyrwał jej książkę z rąk i położył na ziemi.
-Obiecałaś mi spacer. - powiedział.
-Więc chodźmy. -rzekła, uśmiechnęła się lekko.
Blondyn wstał i podał jej rękę, którą złapała. Szli tak wzdłuż rzeki.
-Co zamierzasz robić po szkole ? - spytał.
-Chciałabym pracować tu, w Hogwarcie. Na posadzie nauczyciela od Historii Magi, lub Zaklęć. - odpowiedziała mu na pytanie.
Chłopak znów milczał. Chciał jej powiedzieć co grozi jej i innym. Ale przecież nie mógł. Co prawda dla niego najważniejsza była Hermiona, ale również kochał swoją matkę, która mogła być ofiarą tego co powie. Jednak zaryzykuje.
-Słuchaj. Muszę ci coś powiedzieć... - zaczął łapiąc ją za rękę. - Tylko mi daj dokończyć. Jak wiesz moja rodzina to... śmierciożercy.... . No i ty jesteś w niebezpieczeństwie. - wyszeptał.
-Słucham !? - oburzyła się z niedowierzaniem dziewczyna.
-Jestem Śmierciożercą. - powtórzył.
-Jak !? Jak mogłeś !? Ja ci próbowałam zaufać. A ty jesteś moim największym wrogiem !
-To nie tak jak myślisz.
-A nie myślałeś przy tym o innych !? - zaczęła coraz bardziej podnosić głos.
-O matce.
Umilkła po czym złapała głęboki oddech.
-Powinnam im donieść... . - zaczęła. -Ale tego nie zrobię.
-Dziękuję. -powiedział i niebezpiecznie zbliżył się do dziewczyny. Zgarnął jej włosy, które spadały na twarz i pocałował lekko w usta.
Dziewczyna nie chciała tego kontynuować. Miała mu ochotę przywalić po tym wszystkim. Po tym co się dowiedziała przed chwilą.
-Masz ochotę mnie spoliczkować ? - spytał.
-Nie. Mam ochoty rozbić ci nos i wydłubać oczy. - poprawiła go po czym uśmiechnęła się.
-Powinienem być bardziej ostrożny. -wyszeptał i znów ją pocałował.
-Prawda. Bo zaraz twój dzióbek znajdzie się tam gdzie pieprz rośnie... .
-Groźnie... . - powiedział i ujął Hermionę w tali.
Nie chciała się wyrywać, bo wiedziała, że nie ma najmniejszych szans na powodzenie.
Wiatr powiał lekko. Słońce zaczęło znikać powoli za horyzontem, a ci dwoje przez cały czas byli zwróceniu ku sobie bez przerwy.
Nagle las jakby się poruszył/
Nagle wiatr zawiał silniej.
Nagle ognień za nim wybuchł.
Nagle zrobiło się niebezpiecznie.
Nagle wszystko ucichło.
Nagle zniknął pożar.
Nagle znów było niebezpiecznie cicho.
Nagle jego usta znów dotknęły mych.
Nagle wszystko zamieniło się w sen rozkoszny.
Nagle piękne obłoki po pożarowe ujawniły się.
Nagle słońce pojawiło się.
Nagle wszystko znikło i zostaliśmy  tylko my.
Na zawsze.
Tylko ja i ty. (~~Mój własny wierszyk ^^)

niedziela, 19 maja 2013

Uwaga, uwaga !

Z braku czasu zawieszam blog. 
Strasznie mi przykro z tego powodu. 
Niestety choruję na znaną wam z pewnością chorobę - brak weny.
Mam nadzieję, że odnowię działalność na blogu niebawem. 
Dziękuję czytającym, a najbardziej moim przyjaciołom. 
Dodam jeszcze, że gdy znajdę czas zacznę kontynuować ten blog oraz stworze następny o innej historii miłości dwóch wspaniałych postaci.
Mam nadzieję, że ci, którzy byli - zostaną.
Dziękuję jeszcze raz i przepraszam.

Wasza ~Mionka.

środa, 8 maja 2013

Rozdział IX.

"Życie, życie jest nowelą."


Siedzę w sowim pokoju oparta o poduszki. W ręku trzymam zeszyt. Tak, to mój pamiętnik. W nim skrywam swoje największe lęki, obawy, ból, a także miłość. Nie nie przewidziałeś się drogi czytelniku-miłość. Teraz zastanawiasz się jak można dzielić się swoją miłością z głupią kartką papieru. Też sie nad tym zastanawiałam. Jednak jeśli to zrobiłam można. Mrok w moim pokoju jeszcze bardziej się pogłębia. Robię się senna. Oczy zamykają się same. Myślę, że powinnam coś zjeść, ale nie mam na to najmniejszej ochoty. Zasypaiam myśląc o tym co stanie się w ciągu następnych tygodni, miesięcy.

Hermiona obudziła się pewnego, zimowego ranka w swoim pokoju, w ubraniu. ( !? ) Ah tak. Wczoraj miała męczący dyżur z arystokratą-Malfoy'em. Ostatnio, czyli od pierwszych płatków śniegu chłopak nie odzywał się do niej. Stali się sobie dalecy jak kiedyś. Nie było czułości, nawet przyjaźni. Na korytarzu, gdy ją mijał obdarzał ją chłodnym spojrzeniem. Jednak nigdy nie obrażał. Zachowywali się tak, jakby nie znali siebie. 
Zmieniła ubranie na czyste. Włożyła na siebie czystą, białą bluzkę. Ubrała spódnicę za kolana oraz nałożyła krawat w kolorach swojego domu. Uczesała włosy w ciasny kok i wyszła z pokoju na śniadanie. Na swoje szczęście nie spotkała przystojnego Ślizgona. Weszła do Wielkiej Sali i usiadła koło Ginny. Przywitała się i nałożyła sobie dwa tosty na talerz. Polała na nie czekoladę. Spojrzała na stół równoległy do niej. Siedizał tam Malfoy. Również spojrzał na nią. Jednak gdy ich spojrzenia się spotkały szybko uciekł wzrokiem w inną, niby bardziej interesującą stronę. Wstał. Dziewczyna myślała teraz o ich pocałunku... . Kurdę, to było piękne. Poczuła nagle męskie perfumy. 
-Oczekuj mojej sowy. - wyszeptał Draco.
Było ta tak nagłe, że dziewczyna prawie spadła z ławy. Chłopak lekko uśmiechnął się i wyszedł.
-Hermiono, czy wy znowu jesteście... no wiesz... no przyjaciółmi ?
-Przyjaciółmi !? Przecież on od początku zimy nie odzywa się do mnie. Aż tak zbrzydłam? A może przytyłam nic nie jedząc ? Kompletnie nie wiem o co mu chodzi. Pff. Zachowuje się dziwnie. Jednak jestem ciekawa  listu... .
-To co powiedziałaś wydaje się naprawdę dziwne. Przecież jak nie patrzysz w jego stronę on non stop gapi się na ciebie jak w obrazek. - powiedziała Ruda.
-Tak ? - westchnęłam pytająco. Po chwili wstała i ruszyła do pokoju po książkę od zaklęć. 
Była już na miejscu. Sięgnęła po podręcznik, kiedy w okno jej pokoju zaczęła drapać czarna sowa. Dziewczyna szybko otworzyła je, by wpuścić ptaka. Sowa wpadła od razu do pokoju i usiadła na ramieniu Hermy. Ona odebrała list, który sowa trzymała ww dzióbku. Dała jej ciasteczko, które leżało na stoliku ( wczoraj nie dojadła ) i dała jej znak, by poczekała. Powąchała kopertę. "Wiedziałam!-pomyślała". Unosił się zapach róż. Był to na pewno list od arystokraty. Otworzyła kopertę i wyjęła delikatnie list.


Panno Granger !

Przepraszam za moje zachowanie wobec ciebie od jakiegoś czasu. Moje humorki nie zależą tylko ode mnie i są strasznie denerwujące. W ramach przeprosin chciałbym zaprosić panią na bal bożonarodzeniowy, który odbędzie się niedługo oraz na krótki spacer dzisiaj, nad rzeką. Dołączam także mały załącznik w postaci biżuterii.
Czekam na szybko odpowiedź.!

D.M

"O Jezusie.!-pomyślała" Zaraz jednak opamiętała się. Wyjęła z koperty... PIERŚCIONEK !? Tak, to był pierścień. Srebny z jasnozielonym, małym diamencikiem. Schowany był w również zielonym opakowaniu. Obok znalazła karteczkę "Dla najważniejszej". Zakręciła się łezka w jej oku. Jednak zaraz wyjęła pergamin i pióro, by napisać, że zgadza się na spotkanie z chłopakiem. 

Szanowny Panie Draconie Lucjuszu Malfoy !

Oczywiście przyjmuję przeprosiny. Moje zachowanie nie było również przykładne za co przepraszam.
Pierścionek jest doprawdy piękny. Niestety nie wiem, czy na niego zasługuję ( patrząc na dopiskę ).
Na spotkanie również się zgadzam. Jeśli chodzi o bal to przemyślę propozycję.
Nieśmiało mogę dodać, że stęskniłam się za Tobą. 

Twoja Hermiona Granger.


Dziewczyna założyła na palec cudowny prezent. Lśnił ślicznie. Włożyła w dziób sowy list i odesłała ją do właściciela. 
Było pięć minut po godzinie dziewiątej, czyli już spóźniła się na zajęcia. "Kurwa.-pomyślała zdenerwowana".
Wyleciała z pokoju niczym na niewidzialnych skrzydłach.

***

"Lekcja wróżbiarstwa z Puchonkami, masakra." -pomyślał chłopak, gdy spojrzał w prawo, gdzie siedziały napalone na niego mieszkanki Hufflepuff. 
-Idiotki. - powiedział po cichu do Zabiniego, który siedział obok niego.
-Racja. - mruknął. - Myślą, że mają u ciebie szanse. A z tego co wiem, ty masz tylko jedną dziewczynę w głowie. 
-A zamknij się. - prychnął blondyn.
-Oj Smoku, smoku. -powiedział głośno Blaise.
Gdy Puchonki usłyszały przezwisku Dracona zaczęły wzdychać. "Aaahhh", "Ohhh" słyszeli Ślzigoni.
-Żałosne. - warknął do nich chłopak i odwrócił się tyłem.
Nauczycielka kazała spojrzeć im w kulę. 
'Draco... jeden z kolejnych podpunktów twojej misji niedługo musi się spełnić... . Tak sssssss. Zabijesz Hermionę Granger ssssssss. Dam ci znak chłopcze. Nie zawiedziesz mnie. Nie możesz. Inaczej oby dwoje zginiecie. Pamiętaj sssssssss. Nie istnieje coś takiego jak MIŁOŚĆ pomiędzy szlamą, a arystokratą ssssssssss. NIGDY ! Ty Draco jesteś przeze mnie wybrany Ssssssssssssssssss.' - blondyn miał straszną wizję. Widział Czarnego Pana, który stał na przeciwko jego. Za to on celował różdżką prostu w Hermionę. Nie mógł rzucić różdżki na ziemię. Jakaś nieznana siła trzymała ją wycelowaną prosto w ukochaną. 
-Draco, Draco co się stało ? - szturchał nim przyjaciel Diabeł.
-Nic, nic. Wszystko okej. - powiedział trochę sztywno chłopak. Sam nie wiedział co myśleć. Wiedział, że Voldemort wysłał mu tą wizję specjalnie. Wiedział, że jego ojciec już wie co on czuję do Hermiony. Wszyscy Śmierciożercy już na pewno wiedzieli. 
~~~~~~~~~~~~

Znów krótkie. Zabijcie mnie.!
~~Mionka



poniedziałek, 6 maja 2013

Rozdział VIII.

"Róże usychają."



Październik... cóż za piękny miesiąc. Liście tańczą w rytmie dmuchającego w nie wiatru. Za to on leciutko dmucha w nasze twarze. Lubimy to. Biegając po brudnozielonej trawie możemy pogłębiać się w ciągłych marzeniach. Nasze nogi tańcują. Myślimy sobie jaki ten świat jest piękny jesienią. Szaliki otulają nasze czerwone nosy. Znów liście i wiatr bawią się z nami. Jesteśmy razem. Ja i ty. Czy może ktoś to zmienić ? Ty wiesz, że jest taka osoba. Ja jeszcze nie. Wiatr faluje moimi włosami. Biorę brązowozłote liście w swoje ręce, podchodzę do ciebie i rzucam je w twoją twarz. Ty czujesz, że beztroskie zabawy nie długo dobiegną końca. Widzisz mnie śmiejącą się. Łzy napływają ci do oczu - widzę to. Podchodzę. Ocieram spływające po policzku kropelki. Całuję. Ty zadajesz sobie w myślach pytanie: "Czy nasza miłość przetrwa ?"

Minęły trzy dni od wypełnienia pierwszej misji Dracona Malfoya. Chłopak przez miesiąc zyskał zaufanie pięknej Gryfonki. Przyjaźnili się. Nie ukrywali tego, chodź wiedzieli, że dużo osób nie będzie tolerowało ich bliskiej znajomości. Spotykali się codziennie po lekcjach. Odrabiali razem zadania domowe, pisali wypracowania w bibliotece. Czasem spotykali się w barze, by wypić kremowe piwo. Tak było i pewnego, zimnego, jesiennego wieczora. 
Umówili się w Trzech miotłach. Dziewczyna już czekała na swojego przyjaciela. Odwróciła głowę w stronę drzwi. Właśnie stał w nich blondyn w garniturze. Uśmiechnął się lekko. Podszedł do stolika przy którym siedziała dziewczyna i rzucił krótkie "hej" w jej stronę. Ona odpowiedziała tak samo.
-Zamówiłaś coś ? - spytał siadając na przeciwko Hermy.
-Jeszcze nie, ale myślę, że to co zwykle. - odpowiedziała.
-Nie mylisz się. - uśmiechnął się.
Zawołał starą czarownicę, która była w Trzech miotłach kelnerką i zamówił kremowe piwo razy dwa.
-Chciałeś się spotkać... .- zaczęła.
-Tak, tak. - potwierdził.
-W jakiej sprawie ? - spytała z lekkim zaciekawieniem.
-Chciałem porozmawiać o nas. - rzekł zakładając nogę na nogę jak miał w zwyczaju.
Dziewczyna przysunęła swoje krzesło bliżej stołu.
-O nas ? - spytała tak, jakby chciała się upewnić, czy dobrze usłyszała.
-Tak.-odpowiedział krótko.
W tej chwili podeszła kelnerka i położyła na stole kufel, który od razu znalazł się w ręce dziewczyny, wypiła mocny łyk piwa.
-Jesteśmy przyjaciółmi. - zaczął, gdy kobieta odeszła. - Ale ja uważam cię za kogoś więcej niż tylko
przyjaciółkę i chciałbym znać twoje zdanie na ten temat.
Jak dziewczyna zauważyła, chłopak stał się strasznie bezpośredni w tym co powiedział. Widać było, że nie wstydził się swoich uczuć co dziewczyna bardzo szanowała. Ale w tej chwili miała inny problem. Co ma mu odpowiedzieć !? Przecież wiadomo, że uważała go za kogoś więcej. Ale nie wiedziała, czy powinna mu o tym mówić.
-Ja, ja nie wiem. - powiedziała szeptem.
-Rozumiem. - powiedział spokojnie. -Nie każdy umie wyznawać swoich uczuć w słowach. 
-Tak. Ja, ja ciebie bardzo lubię. Naprawdę. Ale jesteśmy z innych światów i nie wiem czy powinnam... .
-Powinnaś. - powiedział i złapał dziewczynę za rękę. 
Siedziała teraz patrząc prosto w oczy blondyna. W tej chwili nie wiedziała co do niego czuje. W jej głowie kłębiło się. 
-Ja nie umiem. - powiedziała i wolną ręką złapała znów kufel, wypiła łyk piwa.
-Czego nie umiesz ? - zapytał z lekką troską w głosie.
-Wprost mówić co czuję. 
-Rozumiem. - powiedział ściskając mocniej rękę brązowowłosej.
Znowu uśmiechnął się. Podobała mu się. Wręcz zakochał się w jej miodowych oczach, które teraz tak mocno wpatrywały się w niego.
-Może już wrócimy do Hogwartu ? Przejdziemy się ? - zaproponował.
-Dobrze. - zgodziła się.
Ubrali się i wyszli z baru. Szli obok siebie bardzo blisko w stronę zamku. Wiatr strasznie wiał. Oby dwoje mieli fryzury w lekkim nieładzie.
-Pamiętasz nasz pocałunek...? - przerwał ciszę Draco.
-Tak... . - potwierdziła.
-Wspominam go gdy zasypiam.. .- wyznał.
Dziewczyna była trochę zdziwiona. Dla niej oczywiście też pocałunek był dość ważny i piękny,by go wspominać, ale nie spodziewała się tego po swoim przyjacielu.
Znów milczeli. Szli teraz wzdłuż jednego z murów Hogwartu, chłopak trochę szybszym krokiem. Dziewczyna nagle zatrzymała się obok jednego z drzew. Chłopak uczynił to samo.
-Pocałuj mnie. - szepnął.
Hermiona szła wolnym krokiem w stronę blondyna. Gdy była już dosyć blisko położyła swoje ręce nieśmiało na szyi Dracona. Przybliżyła swoja twarz do jego. Musnęła jego jasnoróżowe usta. 
-Jesteś taki bezpośredni, to dobra cecha. - powiedziała.
-Tak, ale są również tego minusy... .
Jeszcze raz musnęła jego usta jednak on nie pozwolił, by Hermiona oderwała je od jego. Muśnięcie przemieniło się w dość namiętny pocałunek, który przerwał głos. 
-Pan Malfoy do mnie ! Natychmiast ! - usłyszeli głos profesora Snape.

***

Draco pożegnał się z przyjaciółką i ruszył w stronę lochów. Był poddenerwowany, bo z pewnością Snape widział jak całuje się z Hermą. A w dodatku pewnie ma wiadomość od ojca lub Czarnego pana. Nie mógł się oszukiwać. Jest po prostu klasycznym Malfoy'em bez uczuć. Chodź kochał dziewczynę z miodowymi oczami nadal twierdził, ze jest łajdakiem, który nie może poczuć prawdziwej miłości. 
Stanął przed salą od eliksirów, gdzie zwykle siedział opiekun jego domu. Po chwili usłyszał chłodne "Wejdź !". 
-Co ty chłopcze robisz !? - usłyszał, gdy tylko otworzył drzwi.
Zamknął je i w myślach układał odpowiedź.
-My po prostu. To znaczy ja i Granger. Jesteśmy przyjaciółmi. - wybełkotał. 
-Jak to przyjaciółmi !? Całowaliście się ! - wrzasnął na chłopaka.
Chłopak nie chciał zaprzeczać, więc nie odezwał się.
-Czy ty wiesz, że Czarny pan chce ją zabić !? A co jeśli się w niej zakochasz !? Zabije także ciebie, twojego ojca oraz matkę.
-Za późno. - mruknął.
-Czy ty chłopaku nie zdajesz sobie sprawy jakie będą tego skutki !?
-Kocham ją. - powiedział cicho.
-Co ty robisz ? 
-Zakochałem się w Hermionie. - powtórzył.
-Nie możesz ! - wrzasnął profesor. - Nasz pan chce ją zabić !
Draco spojrzał na twarz Severusa. Jego mina dała profesorowi znak, że chłopak nie zmieni swojego nastawienia do Gryfonki.
-Czyli ty na prawdę... - zaczął znów profesor. - Ty na prawdę zakochałeś się w niej. Ale czy ona wie, kim jesteś ? 
Blondyn usłyszał o niebo łagodniejszy głos opiekuna. Ulżyło mu trochę.
-Nie wie. Ja nie chcę, by się dowiedziała. - powiedział cicho.
-Ale Draco... . Czarny pan chce byś ty ją zabił.
Chłopaka serce zaczęło bić strasznie szybko. 
-Nie, to nie może być prawda ! - wrzasnął.
-Ale tak jest. - powiedział Snape tak, jakby chciał uświadomić chłopakowi, że życie to nie ciągła bajka.
-Mój sen ma stać się rzeczywistością. - wyszeptał.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Kolejny krótki, dość nudny rozdział. :x World mnie oszukuje ! Jak patrzę tam, to co napisałam wydaje się długie, a jak przelewam to tutaj to jest króciutkie. :C Ale wierzcie mi, że na prawdę starałam się. xd
~~Mionka




sobota, 4 maja 2013

Rozdział VII.

"Mówisz "kocham", później ranisz. 
Mówisz "pragnę", później zdradzasz.
 Mówisz "i nie opuszczę, aż do śmierci" i zostawiasz. "




Dobiegł koniec lekcji zielarstwa. Dziewczyna pożegnała się z przyjaciółką i podeszła do blondyna czekającego już na nią przy wejściu. Uśmiechnął się do niej i odwrócił w stronę zakazanego lasu.
-Czemu wybrałeś akurat to miejsce ? - spytała zaciekawiona.
-Sam nie wiem. Było ono pierwsze, które nasunęło mi się na myśl. - powiedział i przyspieszył kroku, tak by wyprzedzić dziewczynę. Jednak ona również przyśpieszyła i byli znów obok siebie. 
Spoglądała na niego ukradkiem. Krawat w kolorach swojego domu miał ciasno przypięty pod szyje. Mina wskazywała na to, że o czymś zachłannie myślał. Jego grzywka leciutko spadała na czoło, a jedna z rąk co chwilę ją poprawiała. Za to druga była włożona przez cały czas w kieszeń. 
-Co będziemy tam robić ? - spytała. 
-Spacerować. - odpowiedział krótko i uśmiechnął się sam do siebie.
Gdy weszli do lasu dziewczyna wyjęła z kieszeni różdżkę.
-Tak na wszelki wypadek. - powiedziała i wyczarowała patronusa-wydrę, która otoczyła najpierw ją, a później chłopaka. 
Znów szli w milczeniu. Brązowowłosa przez cały czas spoglądała na chłopaka. On jednak szedł tak, jakby jej obok niego nie było. 
-Co tak na mnie spoglądasz ? - spytał się w końcu grzecznie.
-Nie wiem... . Tak jakoś się nie odzywasz, a ja specjalnie nie mam nic lepszego teraz do robienia. - odpowiedziała. 
Znów uśmiechnął się, ale tym razem zwrócił swoją twarz w stronę towarzyszki. 
-Zaraz będziemy na miejscu. - powiedział wolno.
"Na miejscu, czyli gdzie ? - myślała. " 
Droga którą szli była wąska także ich ramiona się dotykały. Hermiona czuła ukochany zapach męskich perfum. Spoglądała na boki. Tam stały tylko stare, niekiedy połamane drzewa. Jednak przed nimi było jakieś nieznane światło. Na ciemnym pustkowiu drzew było jedynym oświetleniem.
Nagle chłopak znów przyśpieszył kroku. Ona ledwo co go doganiała nie biegnąc. Przed nią, na końcu lasu pojawiła się wielka łąka. Łąka pełna różnobarwnych kwiatów. 
-Jesteśmy. - szepnął.
Ona obróciła się raz, drugi. Było tam po prostu jak w bajce. Nie dość, że ptaki w ogół śpiewały serenady, wiatr rozwiewał jej bujne włosy, kwiaty tańczyły w ogół jej nóg to jeszcze stał koło niej najprzystojniejszy facet ze szkoły. 
-Nie mogę uwierzyć. - szepnęła. 
-Czyli podoba ci się ? - spytał. 
-Draco, tu jest po prostu wspaniale ! - krzyknęła głośno.
Chłopak wziął ją za rękę. Zaczęli biec po łące. Ona mimowolnie poddała się temu biegu oraz śmiechowi, który jej towarzyszył. Blondyn również był szczęśliwy. Przez cały czas szeroko się uśmiechał. To nie był ta fretka, którą znała kiedyś, był to chłopak, który zasługiwał na jej przyjaźń. 
Biegli nadal. Nie raz się potykali, nie raz wpadali na siebie. Nie raz wpadali w swoje ramiona, nie raz ich ręce jeszcze bliżej się splatały. Byli po prostu szczęśliwi. Szczęśliwi jak nigdy do tond. Czuli wolność. Wiatr bawił się ich włosami. Aż w końcu chłopak zatrzymał się nadal trzymając rękę dziewczyny. Zdaje się, że byli na środku polany. Ślizgon położył się na miękkiej trawie. Dziewczyna również to uczyniła. Byli bardzo blisko siebie. Trzymali się za ręce. Cicho westchnął. 
-Nie uwierzyłabym, że coś takiego się stanie. - powiedziała.
-Ja też nie. - przyznał. 
Zwrócili ku sobie głowy.
-Mój największy szkolny wróg leży teraz koło mnie i trzyma za rękę... . To jest po prostu nie realne. - westchnęła. 
-Ludzie nie zawsze są takimi, jak ich oceniasz. - powiedział powoli i zwrócił znów swoją głowę w stronę nieba. 
-Być może. - odparła. - Ale nie rozumiem twoich zmian humoru Draconie.
-Hmm, też jest mi je trudno zrozumieć. Chyba już taki jestem... nieokreślony. 
-Możliwe. - przyznała.
Również odwróciła głowę w stronę nieba. Zbliżał się wieczór, lecz słonko nadal grzało ich buzie. Chmury tańcowały w rytmie wiatru przybierając różne kształty. Jeden miał kształt słonia..., druga zaś przypominała kangurzycę, a trzecia serce. Tak. Ta trzecia była wprost nad nimi. Chłopak chyba również zauważył jej kształt, bo uśmiechnął się.
-Dziwne, prawda ? - spytał.
-Tak. - odpowiedziała. - Może przeznaczenie ?
-Może. 
Znów spojrzeli na siebie. Ich głowy były tak blisko, że prawie się stykali nosami. Chłopak chciał wykorzystać okazję i zrobić to, nad czym tak zachłannie myślał. Przybliżył swoją twarz do jej i musnął jej usta. Dziewczyna nie wiedziała co zrobić. Z jednej strony chciała tego, z drugiej nie wiedziała, czy mu zaufać. Chłopak znów to uczynił, znów musnął usta. Tym razem Hermiona odwzajemniła i przemieniła lekkie dotknięcie się ust w pocałunek. Znów oderwali od siebie usta. Chłopak odwrócił się z powrotem na plecy i zaczął się śmiać.
-Co cię tak bawi ? - spytała trochę podirytowana jego nagłym zachowaniem.
-Nasz pocałunek. - odpowiedział. - Nie spodziewałem się, że ty poprowadzisz.
Dziewczyna również zaczęła się śmiać. Wyszło na to, że ona była zachłanniejsza niż on. Chwilę jescze tak leżeli śmiejąc się, aż w końcu dziewczyna przerywając śmiechy kopnęła chłopaka lekko w nogę.
-Nie zaczepiaj. - powiedział.
Znów to zrobiła.
-Nie zaczepiaj, bo to dla ciebie się źle skoczy. - znów powiedział.
Powtórzyła kopnięcie.
-Teraz to już przegięłaś. -  powiedział i chwilę później pojawił się nad Hermioną.
-Tak ? Zraz ciebie z siebie zwalę ! - zawołała.
Rzeczywiście udało jej się. Teraz ona leżała na blondynie. Przybliżył do niej swoje usta. Lekko pocałował brązowowłosą piękność. Zaczęli się turlać po trawie. Raz Herma dominowała, raz Draco. Znów się śmieli. Co jakiś przystawali na chwilę, by się przekomarzać. W końcu chłopak, który w tej chwili dominował wstał z trawy. 
-Już powinniśmy iść. - powiedział.
-Masz rację. - odpowiedziała i złapała chłopaka nieśmiało za rękę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Znów krótki, ale myślę, że dość ciekawy.
Niektórzy myślą, że za szybko zaczęłam ich łączyć. Jednak pragnę przypomnieć , że Czarny pan chcę Hermionę i przez to wiele także będzie ich dzielić. 
Pierwszy pocałunek...,ah tak... . Musiało być romantycznej miejsce. xD
Następny rozdział oraz data pojawienia się go jest wielką niewiadomą, więc czekam na wenę. 
~~Mionka

czwartek, 2 maja 2013

Rozdział VI.

"Ślepa i głupia może być tylko miłość. 
Jednak każdy ryzykuje, by ją poznać."


"Cholera ! Czemu akurat ta Granger !?" - myślał blondyn wychodząc z gabinetu profesora Snape.  Nie wiedział czemu tak wybuchł. Przecież to zwykła szlama. A może nie ? Czasem nawet świetnie się z nią bawił.  Znów pojawił mu się nie miły mętlik w głowie. Czy Czarny pan zabije Hermionę ? Czy będzie kazał zrobić to mu ? Nie, on tego nie zrobi. Nie może jej zabić. Nie !
Za pół godziny miała zacząć się lekcja transmutacji z Krukonami. Ruszył do pokoju, by wziąć książki. Nie spotkał brązowowłosej piękności.


***

-Hermiona chodź ! - wołała ruda Weasley. - Spóźnimy się na zaklęcia. 
-Już, już idę ! - odpowiedziała niosąc pod pachą grubą książkę, a w ręku trzymała pióro i różdżkę.
Dziewczyny szły korytarzem. Ginny zaczęła mówić o jakimś sprawdzianie, ale Hermiona nie słuchała jej. Patrzała w stronę Ślizgonów czekających na profesor McGonagall, która powinna zaraz zaprosić ich do sali. Widziała Parkinson i Malfoy rozmawiających ze sobą o czymś. Podnosili na siebie głos.
-Ty mopsie..., jak śmiesz ! - usłyszała Miona głos Smoka.
-Nie możesz kręcić z tą... . - po chwili usłyszała głos Ślizgonki. Niestety nie usłyszała do końca zdania.
Nagle chłopak spojrzał w stronę przyjaciółek. Hermiona lekko uśmiechnęła się. Chłopak również. Nie chciał , by  dziewczyna gniewała się na niego. 

-Myślisz, że o co się kłócili ? - spytała Ginny, gdy zbliżały się już do sali.
Miona nie słuchała. Myślała..., myślała o tym co łączy Ślizgonów kłócących się ze sobą.
-Halo ! Ziemia do Hermiony ! Parkinson i Malfoy ! Kłótnia !
-A no tak... . Kompletnie nie wiem. - powiedziała.
-Oni chyba rozmawiali o tobie... . - rzekła ruda uśmiechając się szeroko.
-Nie... . Po co mieliby rozmawiać o głupiej szlamie Granger.
-On się do ciebie uśmiechnął dziewczyno ! - krzyknęła cicho.
Hermiona zrobiła swój skromny, poczciwy uśmieszek.
-Chyba tak... . - powiedziała cichutko. - Ginny, ja tego kompletnie nie rozumiem. A i jeszcze ten dzisiejszy spacer. 
-Spacer ? Ulala, po lekcji pogadamy. Strasznie się cieszę, że mogę poprawiać ten pieprzony sprawdzian na waszej lekcji... .
-Powodzenia. - powiedziała Miona i weszły do sali.

***
Cofnijmy się do kłótni Ślizgonów:

Draco rozmawiał z Zabinim o Hermionie. Powiedział mu co Snape, mu powiedział. 
-No to nie źle. - powiedział Diabeł. - Podoba ci się dziewczyna, którą Sam-wiesz-kto chce wykończyć... .
-Tak. - powiedział cicho. 
Nagle koło niego pojawiła się Pensy.
-Kto ci się podoba Dracusiu ? - spytała pieszczotliwie, chodź nie za bardzo jej to wychodziło.
-Na pewno nie ty... . - warknął.
-On sięga wyżej. Aż do czerwonej sfery kujonów. - wtrącił się Blaise.
-Ććććć. - mruknął do przyjaciela blondyn.
-Oooo, podoba ci się Granger ? - spytała niezbyt zadowolona czarnowłosa.
-Zamknij się. - znów warknął.
-Szlama i szlachcic. Hahhahahaha. - zaśmiała się.
-Ty mopsie...,jak śmiesz !? - krzyknął cicho.
-Nie możesz kręcić z tą szlamą Granger ! 
Wtedy chłopak odwrócił głowę i zobaczył Hermionę uśmiechającą się do niego. "Cholera.- pomyślał" i również się uśmiechnął. Dziewczyna odeszła, a on wszedł do klasy.


***

Lekcje przeminęły w spokoju. Hermiona z Ginny udały się do Wielkiej Sali na obiad. Po drodze rozmawiały. Weszły i zobaczyły, że większość uczniów jest chyba jeszcze na lekcjach, bowiem prawie cała sala była pusta. Prawie... 
Przy stole Ślizgonów siedział Draco. Jadł zapiekankę ziemniaczaną  < kocham ja *.* >. Hermiona spojrzała z apetytem na ... potrawę ( XD ). Przełknęła ślinkę i ruszyła w stronę stołu. Nałożyła sobie to samo danie co Malfoy. Spojrzała na niego. Od pościł oko w jej stronę. Uśmiechnęła się i zrobiła swoją "odpychającą" minę. Która miała dać chłopakowi do zrozumienia, że odrzuca jego zaloty, lecz było na odwrót. Chłopak wstał od stołu i podszedł do stołu Gryffindoru przy którym siedziało jeszcze parę uczniów. 
-O której kończysz ostatnie zajęcia ? - spytał. 
-Mam zaraz ostatnie, godzinne zajęcia, czyli około 15:15. - odpowiedziała.
-Ah tak.... mamy razem zielarstwo. - rzekł. - Będę czekał na ciebie pod szklarnią. 
Chłopak wyszedł z sali.
-Co to było ? - spytała się Ginny. Uśmiechała się bardzo szeroko.
-Nie wiem... . - odpowiedziała przyjaciółce i znów na jej twarzy pojawił się uśmiech. 
                                              ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Przepraszam, że rozdział jest krótki i długo go nie dodawałam.
Mam nadzieję, że nie jest, aż tak nudny jak mi się wydaje. xd
~~Mionka



piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział V.

"Malfoy to idiota, Malfoy to idiota, Malfoy to idiota, Malfoy to idiota, Malfoy to idiota". - powtarzała sobie w myślach widząc przez okno chłopaka bez koszulki, w samych bokserkach na balkonie.
Wyszła na balkon.
-Schowaj się do środka ! Chcesz zachorować !? - wrzasnęła na chłopaka.
-Czyżby szlama Granger interesowała się wrednym dupkiem Malfoy'em ? - spytał i głupio się uśmiechnął.
-Chciałbyś. - odpowiedziała obojętnie. -Schowaj się, ale już !
-No okej, okej. - rzekł i zniknął.
"Co za dupek"-pomyślała.

***


Draconowi Malfoy tej nocy śnił się najgorszy sen jego życia. 
'Stał w swoim domu, w swoim salonie. Koło niego stała ciotka Bella, matka oraz ojciec i kilkoro śmierciożerców. Na przeciwko stała Hermiona Granger. Celował w nią różdżką. Usłyszał głos ciotki:
-Zabij szlamę ! - wrzasnęła.
Nie wiedział co robić. Dziewczyna płakała. 
-Zabij ! - krzyczała Bellatrix.
On nie chciał. Nie mógł. Nie wiedział co jego powstrzymuje. To szlama ! Trzeba ją zabić ! A on jednak nie mógł tego uczynić.
-Taki sam jak ojciec... . - usłyszał za uchem głos swojej ciotki.
Wtem z jego prawej strony pojawił się Czarny Pan. 
-Draco, to szlama ..., zabij ją ! - powiedział spokojnym głosem Słynny Morderca.
Wtem dziewczyna, którą miał uśmiercić przemówiła:
-Draco, ty nie jesteś mordercą ... ! Kocham cie ! - krzyczała.
-Avada Kedavra. - szepnął blondyn i z jego różdżki wydobyły się zielone iskry. Zabiły ją.'
Chłopak ciągle myślał o tym śnie... . Czyżby na prawdę musiał zabić Hermionę.? Spojrzał na zegarek. 
-Siódma trzydzieści, trzeba iść na śniadanie. - powiedział sam do siebie, ubrał się i ruszył w stronę Wielkiej Sali.
Wszedł i jego wzrok od razu zwrócił się w stronę stołu Gryffonów. Siedziała tam ta, o której śnił, którą zabił. Zobaczył, że ona również spojrzała na niego. Uśmiechnęła się. Jednak on nie umiał tego odwzajemnić. Usiadł kogo czarnego Diabła.
-Ja nie wytrzymam. - szepnął mu.
-Pogadamy po śniadaniu ? - zaproponował Zabini.
-Tak. - chłopak odpowiedział krótko.

***

Brązowowłosa patrzała na dziwne zachowanie blondyna. Wtem przypomniał się jej piękny, dzisiejszy sen. Uciekała. On ją pocałował. "Co to miało znaczyć"-pytała w duchu sama siebie. Spojrzała na przyjaciółkę.
-Nie wiem co jest gorsze..., mieć największego wroga, czy śnić, ze się z nim całuję. - powiedziała.
-Nie mów, że śnił ci się Malfoy... . - warknął  Ron.
-A ciebie nie powinno to obchodzić. - powiedziała Herma.
-Pfff. - usłyszała odpowiedź.
Ginny spojrzała się teraz na talerz dziewczyny. Znów nie wiedziała co poradzić przyjaciółce.
-Moim zdaniem musimy porozmawiać bez obecności Rona. - w końcu się odezwała.
Hermiona od razu wstała i pociągnęła przyjaciółkę za sobą. 

-No i tak to się zakończyło. - powiedziała po opowiedzeniu co się stało w łazience, snu oraz dzisiejszego zachowania blondyna.
-No nie źle. - w końcu odezwała się ruda.
-Ale co ja mam robić !? 
-Nie mam pojęcia.
-Co ja mam z tym zrobić !?
-Tego również nie wiem... . Ale chyba powinnaś mu powiedzieć co czujesz zanim będzie za późno i cię zrani. 
-Łatwo ci mówić. - zakończyła rozmowę brunetka udając się na zielarstwo, które niestety miała razem z Malfoy'em.

***

Chłopak czuł się lepiej po rozmowie z przyjacielem. Jednak nie mógł przez całe zielarstwo się skupić. Nie mógł także spojrzeć w oczy dziewczynie.
Przy wychodzeniu złapał ją za nadgarstek. 
-Granger... - wyszeptał. - Mam nadzieję, że nie zapomniałaś o dzisiejszym spacerze.
Słyszał jak wdychała jego perfumy.
-Nie zapomniałam. - powiedziała i wyrwała się mu. - Do zobaczenia.
-Do zobaczenia. - rzekł.

Oddalił się sam w stronę lochów. Snape podobno chciał jego widzieć. Zapukał do drzwi, które po chwili same się otworzyły.
-Jak idzie ci twoje zadanie... . - usłyszał zimny głos profesora.
-Jeszcze nie zacząłem go wypełniać.
Profesor zachował się tak, jakby nie usłyszał odpowiedzi.
-On chce ją... . 
-Kogo ? - spytał się blondyn.
-Granger.... . - zaczął mówić, lecz nie dokończył... .
-NIE ! - krzyknął chłopak. 
Czyżby sen miał się stać rzeczywistością... .

~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Przepraszam, że krótki. :C
Chciałabym powiedzieć, że fragment dzisiejszego rozdziału był moim wczorajszym snem.
Był to fragment kiedy Draco przedstawiał nam swój sen.
Śniło mi się to. Właśnie to kiedy Draco Malfoy miał zabić nie Hermionę, lecz mnie.

Proszę o komentarze.! ~~Mionka